Chcecie wiedzieć, ile kosztowała nas promocja Miasta, Prezydenta i portalu wkatowicach.eu w mediach, w tym mediach społecznościowych? Wygląda na to, że przed wyborami się tego nie dowiemy. A dlaczego? Już tłumaczymy!

Kampania do wyborów samorządowych powoli się rozkręca, ale my mamy dziwne wrażenie, że kampania promocyjna Miasta i Prezydenta w mediach trwa już od dłuższego czasu. Niedawno pisaliśmy o billboardach, czy plakatach reklamowych z Prezydentem, które pojawiają się w różnych miejscach naszego miasta. Na rzecz ocieplenia wizerunku Prezydenta i Urzędu działa tez dzielnie miejski portal „wKatowicach” prowadzony przez miejską spółkę, której kapitał zakładowy wynosi już ponad milion złotych.

Portal ma ogromne zasięgi, a osoby zatrudnione w spółce wklejają informacje w nim publikowane na wszystkie możliwe grupy lokalne, zachęcają do zaangażowania z ich postami poprzez zadawanie na fanpage’u różnych pytań, publikują informacje niezwiązane z miastem oraz, co nie ulega naszej wątpliwości – korzystają z płatnej promocji postów i innych treści na wszelkich portalach społecznościowych w celu zwiększenia grupy odbiorców.

Korzystając z przysługującego nam prawa do informacji publicznej, wystąpiliśmy zatem do miasta oraz dwóch spółek: Katowickiej Agencji Wydawniczej sp. z o.o. (odpowiedzialnej za portal )oraz Katowickich Inwestycji S.A. (byłe wodociągi i większościowy wspólnik KAW) z zapytaniem dotyczącym kosztów poniesionych przez obie spółki na promocję treści w mediach tradycyjnych oraz na portalach społecznościowych.

O ile od miasta uzyskaliśmy wnioskowaną odpowiedź, o tyle w przypadku obu spółek zderzyliśmy się ze ścianą.

Jak twierdzą zgodnie obie spółki, informacja, którą chcemy uzyskać stanowi „informację przetworzoną”, której udostępnienie może nastąpić dopiero po wykazaniu przez wnioskodawcę szczególnie istotnego interesu publicznego.

A czym jest ta informacja przetworzona?

Jak wskazuje E.Jarzęcka-Siwik, współautorka komentarza do ustawy o dostępie do informacji publicznej:

„Za informację przetworzoną w orzecznictwie uznaje się wyselekcjonowanie, po analizie posiadanych zbiorów, informacji prostych i przygotowanie ich do udostępnienia, jeżeli wymagają podjęcia działań twórczych i analitycznych, opracowania zestawień, list lub wykazów czy odpowiedniego zredagowania, których efektem końcowym jest jakościowo nowa informacja (dotychczas samoistnie nieistniejąca), a nawet sporządzenie wielu kserokopii dokumentów wymagających podjęcia działań organizacyjnych oraz zaangażowania środków i osób . Orzecznictwo zwraca też uwagę, że przetworzenie wymaga dokonania stosownych analiz, obliczeń, ekspertyz połączonych z zaangażowaniem w ich pozyskiwanie określonych środków osobowych i finansowych.”

Czytając tę definicję, mamy ogromne wątpliwości co do tego, czy informacja, której żądamy jest w rzeczywistości informacją przetworzoną, jednak nie chcąc ryzykować, w terminach wyznaczonych przez obie spółki odpowiedzieliśmy na ich żądania. Jesteśmy jednak dość mocno przekonani, że decyzja, którą otrzymamy będzie negatywna.

Oczywiście, nie zamierzamy tematu odpuszczać i zaskarżymy odmowną decyzję i w naszej ocenie mamy pewne szanse na wygraną, ale wiecie, kiedy to ewentualnie nastąpi?

No właśnie – po wyborach