Informacja o wygaszeniu kadencji rad dzielnic z dniem 31.03.2025 to ostatnio top temat forów internetowych i lokalnych mediów. Nie sam fakt wygaszenia kadencji jest tu jednak istotny, ale informacja o tym, że póki co nie zostaną rozpisane nowe wybory do rad dzielnicowych. Od końca marca przez pół roku funkcjonować będą tylko zarządy tych rad (zgodnie ze statutami), jednak realnie będą one pełnić rolę techniczną i z pewnością nie zastąpią działalności samej rady dzielnicy.
Pojawiają się komentarze, że to władze miasta likwidują rady dzielnic, zabijając w ten sposób jeden z podstawowych przejawów aktywności obywatelskiej i filar współzarządzania miastem przez mieszkańców. Gdyby cała sytuacja była wynikiem wyłącznie działań i woli (lub jej braku) władz miasta, rzeczywiście można by mówić o zamachu na demokrację lokalną. Jednak w obecnej sytuacji rady dzielnic stały się ofiarą impasu prawnego, a nie zamachu politycznego, choć obawy o ich przyszłość są jak najbardziej uzasadnione.
Jak do tego doszło?
Żeby zrozumieć ten prawny węzeł gordyjski trzeba prześledzić bieg wydarzeń:
- Listopad 2021
Rada Miasta Katowice uchwala nowe Statuty dla wszystkich Rad Dzielnic Miasta Katowice (22 odrębne Uchwały dla każdej z dzielnic). Wszystkie rady dzielnic mają identyczne Statuty (różnią się jedynie nazwą dzielnicy) - Grudzień 2021
Wojewoda Śląski uchyla wszystkie 22 Uchwały Rady Miasta.
W argumentach znajduje się ten „koronny”, który zadecyduje o obecnej sytuacji. Oprócz pomniejszych zastrzeżeń do treści statutów, nazwijmy je umownie „technicznymi” (pomijamy je, gdyż nie mają one znaczenia dla obecnej sytuacji), Wojewoda uznaje za niezgodny z prawem zapis w Statutach Rad Dzielnic, który istniał w identycznym brzmieniu w starych statutach:
„Osobom wchodzącym w skład okręgowej i obwodowej komisji przysługują diety w wysokości ustalonej odrębną uchwałą Rady Miasta Katowice.” (§19 pkt.9 Statutu Rady Dzielnicy)
Nadzór prawny Wojewody uznał bowiem, że Ustawa o samorządzie gminnym nie daje radom gmin (u nas Radzie Miasta) prawa do przyznawania diet członkom komisji wyborczych w wyborach do rad dzielnic. Według nadzoru prawnego Wojewody radzie miasto wolno wyłącznie:
– ustanowić zasady, na jakich przewodniczącemu zarządu rady dzielnicy będzie przysługiwała dieta oraz zwrot kosztów podróży służbowej (art. 37b ust. 1 Ustawy o samorządzie gminnym),
– ustanowić zasady, na jakich członkom zarządu oraz członkom rady dzielnicy, będzie przysługiwała dieta lub zwrot kosztów podróży służbowej (art. 37b z ust. 2 ustawy)
Krótko mówiąc członkowie komisji wyborczych w wyborach do rad dzielnic mają pracować za friko, bo ustawa nie przewiduje, aby można im było przyznać diety. - Luty 2022
Miasto odwołuje się do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego (WSA) w Gliwicach od decyzji Wojewody. I wygrywa we wszystkich 22 sprawach (odpowiednio do liczby uchylonych uchwał RM) – WSA Gliwice uchyla rozstrzygnięcie Wojewody. - Lipiec 2022
Wojewoda nie przyjmuje porażki w WSA Gliwice, wnosi do Naczelnego Sądu Administracyjnego (NSA) o kasację wyroków. - Lipiec 2023
I teraz zadziała się rzecz kuriozalna. NSA wydaje dwa różne orzeczenia – przypomnijmy dla identycznych Statutów RD. Dla Statutu Dzielnicy Giszowiec wydaje orzeczenie, w którym nakazuje poprawić miastu „techniczne” uchybienia, ale co najważniejsze przyznaje miastu rację, co do „koronnego” zarzutu – miasto ma prawo wypłacać diety członkom komisji wyborczych. Dla pozostałych 21 dzielnic NSA (w innym składzie) w całości przyznaje rację wojewodzie – w tych dzielnicach komisje wyborcze mają pracować bez diet (!) ( syg. III OSK 1792/22 i inne) - Luty 2024
Rada Miasta uchwala poprawki do wszystkich 22 statutów dzielnic. Poprawia błędy „techniczne”, ale kierując się korzystnym dla siebie wyrokiem NSA ws. Giszowca , pozostawia zapis o dietach dla członków komisji wyborczych. - Kwiecień 2024
Wojewoda po raz kolejny uchyla wszystkie 22 uchwały RM, ponownie podnosząc zarzut wobec
§19 pkt 9 Statutów, czyli tego dotyczącego diet dla członków komisji wyborczej. - Maj 2024
Miasto odwołuje się do WSA Gliwice od decyzji wojewody z kwietnia 2024. Tym razem przegrywa . WSA podtrzymuje decyzje wojewody dla wszystkich 22 dzielnic.( syg. III SA/Gl 460/24 i inne) - Sierpień 2024
Miasto wnosi 22 skargi kasacyjne do NSA
Nie będziemy się wdawać w dyskurs prawny kto ma rację- miasto czy Wojewoda. To zostawimy prawnikom, którzy jak wynika z powyższego sami nie są zgodni co do oceny stanu prawnego statutów rad dzielnic. Można się wyłącznie dziwić, że ten sam sąd – WSA Gliwice wydaje dwa różne orzeczenia w sprawie tych samych zapisów w statutach, tym bardziej że pomiędzy lutym 2022 a kwietniem 2024 nie było zmian w prawie, którymi sąd mógłby się kierować podejmując odmienną decyzję. Tym trudniej jakkolwiek odnieść się do dwóch odmiennych stanowisk NSA, które dzieli od siebie kilkanaście dni.
Co ciekawe, w sierpniu 2023 roku Rada Miasta w Tychach uchwalając statuty rad osiedli (odpowiednik naszych dzielnic) przyznała możliwość wypłaty diet członkom komisji w wyborach do rad osiedli. Tych uchwał Wojewoda Śląski jednak nie uchylił.
Trzeba było to ruszać?
Padają zarzuty, że trzeba było nie ruszać statutów rad dzielnic, to nie byłoby problemu. Może tak, a może nie. Wojewoda nie ma terminu na stwierdzenie nieważności uchwały rady miasta. Mógłby więc podważyć stare statuty, na tej samej podstawie co nowe, bo w zakresie kwestionowanego zapisu niczym się one nie różnią.
Poza tym, może nie wszyscy wiedzą albo zdążyli już zapomnieć, zmian statutów domagały się same rady dzielnic. Odrębną kwestią pozostaje, czy dokonane zmiany spełniły ich oczekiwania.
Co dalej?
To jest obecnie najważniejsze pytanie. Na pewno teatralne gesty i górnolotne słowa nie wystarczą. Cała tocząca się w sieci dyskusja powinna skoncentrować się na rozwiązaniu problemu, a nie szukaniu winnych, o ile dyskutującym naprawdę zależy nam na radach dzielnic.
Są trzy możliwe scenariusze:
- NSA wyda orzeczenia korzystne dla miasta – to chyba mało prawdopodobne, biorąc pod uwagę zmienioną linię orzeczniczą WSA oraz orzeczenia dla 21 rad dzielnic z lipca 2022.
- Rząd zmieni zapisy Ustawy o samorządzie gminnym, tak aby rada gminy mogła ustalać wysokość diet dla członków komisji wyborczych a miasto mogło je wypłacić. Patrząc na tempo przebiegu prac legislacyjnych w sejmie, potrwałoby to przy dobrych wiatrach około roku. To oznacza realnie wybory do rad mogłyby się odbyć jesienią 2026 r. Pod warunkiem jednak, że rząd potraktuje problem poważnie, a nie marginalnie.
- Możemy zorganizować wybory do rad dzielnic, ale należałoby najpierw poszukać kilkaset osób, którzy spędzą dzień na pracy w komisjach wyborczych zupełnie za darmo. Nie jest to pewnie niemożliwe, choć mało realne.
Jedno jest pewne – rady dzielnic nie mogą czekać w nieskończoność na nową kadencję. Jakkolwiek nie oceniać działalności rad dzielnic, ich możliwości czy kompetencji, nie ma żadnych wątpliwości co do tego, że są one potrzebne. Im dalej będzie się odsuwać perspektywa nowej kadencji, tym bardziej potencjał społeczny zostanie roztrwoniony. Rady dzielnic powoli, ale sukcesywnie powiększały swoją pozycję i rozpoznawalność wśród mieszkańców. Nie wolno tego zaprzepaścić.
Nie obawiamy się sytuacji, że rady dzielnic znikną na zawsze, choć warto podkreślić, że miasto może, ale nie musi powoływać rady dzielnic (wynika to wprost z art.5 ustawy o samorządzie gminnym). Dziś jednak nikt nie może (a przynajmniej nie powinien) myśleć nawet o tym, aby wykorzystać tą sytuację do likwidacji rad dzielnic. Nie te czasy, nie to społeczeństwo i nie ta obywatelska świadomość. Taki numer po prostu nie przejdzie.
Jakieś pomysły?
Niemniej jednak rozwiązanie należy znaleźć szybko i musi być ono bezpieczne prawnie i skuteczne. Być może przeprowadzenie wyborów elektronicznych byłoby tu dobrym rozwiązaniem. Koszty jakie miasto musiałoby ponieść w związku z organizacja wyborów stacjonarnych, przekierować na dostosowanie systemu głosowania w Budżecie Obywatelskim, tak aby dochować zasady tajności. Dodatkowo, zorganizować punkty do głosowania w instytucjach miejskich (w godzinach ich pracy), aby nie wykluczać osób nie posługujących się komputerem i nie naruszyć zasady powszechności. To da się zrobić w dość krótkim czasie.
Potem można myśleć o rozwiązaniach systemowych – brak właściwych zapisów w ustawie, dotknie także inne samorządy, bo jak widać na katowickim przykładzie, łaska wojewody na pstrym koniu jeździ.
Jeśli chcesz podzielić swoim pomysłem lub komentarzem w tej sprawie, zapraszamy na nasz profil FB.