Centralny Rejestr Umów (CRU) miał zapewnić jawność wydatków publicznych. Idea była prosta: bezwnioskowy, centralny i powszechny dostęp do podstawowych danych o wszystkich umowach publicznych – od urzędów, szkół, uczelni po szpitale i instytucje kultury.
Część instytucji sektora publicznego, w tym samorządów, prowadzi już takie rejestry, ale jest to tylko ich dobra wola, tak jak i zakres podawanych danych. Do tych nielicznych – publikujących, zaliczają się Katowice. Taki rejestr znajdziecie na BIP UM i, jak wynika z uzyskanych przez nas informacji, obejmuje on wszystkie umowy bez względu na wartość.

W 2021 r., po wielu latach debaty, wprowadzono wreszcie podstawy prawne do ujawniania danych z umów w rejestrze centralnym, a nawet przewidziano sankcje za brak ich publikacji. Miało być jawnie i przejrzyście.

Co mieszkaniec mógłby znaleźć w CRU?

Zgodnie z projektem ustawy oprócz podstawowych danych takich jak : numer umowy, data, czas na jaki zawarto umowę, oznaczenie stron, przedmiot umowy, jawna ma być wartość umowy, informacje o statusie umowy (np. obowiązująca, zakończona, niezrealizowana, w trakcie aneksowania itp.) oraz informacja o wykorzystaniu środków europejskich. Ma się pojawić także informacja o wyłączeniu jawności umowy ( w przypadku ochrony informacji niejawnych). Pierwotny projekt zakładał, że w CRU znajdą się wszystkie umowy powyżej 500 zł netto.

10 tys. zamiast 500 zł, czyli jak z otwartego okna zrobić wizjer

CRU, który miał zapewnić jawność wydatków samorządów i jednostek państwowych, utknął w legislacyjnych korektach i „racjonalizacjach” – dokładnie takich, o które od miesięcy zabiegają samorządy. Ministerstwo Finansów, tłumacząc się  kosztami i „uproszczeniem systemu” oraz „racjonalizacją obowiązków” po stronie jednostek, forsuje 20-krotne podniesienie progu publikacji do 10 tys. zł i dopuszcza dalsze przesunięcie terminu wprowadzenia CRU. W praktyce ta „racjonalizacja” oznacza mniej ujawnionych danych, więcej wyjątków i dłuższe vacatio – dokładnie to, o co apelowały samorządy.

Kluczowa zmiana jakiej domagają się głównie samorządy to podniesienie progu publikacji z 500 zł do 10 000 zł (netto). To cios w kontrolę społeczną na poziomie gmin i powiatów, gdzie lwia część umów to właśnie „drobne” wydatki. Analizy Sieci Obywatelskiej Watchdog Polska i Instytutu Finansów Publicznych pokazują, że po obniżeniu progu zniknie z CRU większość umów – w niektórych jednostkach nawet 90%. Rzecznik Praw Obywatelskich ostrzega, że w miastach średniej wielkości jedynie „kilkanaście procent” kontraktów przekracza 10 tys. zł.
To nie jest żadna korekta – to demontaż sensu tego rejestru.

Ministerstwo broni podwyższonego progu argumentem kosztów wdrożenia po stronie samorządów, „skupieniem na większości środków” i tym, że wraz z inflacją coraz więcej umów i tak przekroczy 10 tys. zł. Tyle że dla obywatela liczy się granularność – właśnie w małych zleceniach najłatwiej ukryć marnotrawstwo lub konflikt interesów. Bez nich CRU stanie się rejestrem „grubych ryb” administracji centralnej, a nie prawdziwym lustrem codziennych decyzji zakupowych urzędu gminy.

Jaki wpływ na dostęp do informacji miałoby zwiększenie progu?

  • Rocznie zawiera średnio 200 umów.
  • 170 z nich dotyczy kwot od 500 zł do 9 999 zł (np. malowanie świetlicy, zakup materiałów biurowych, umowy z lokalnymi wykonawcami).
  • Przy progu 500 zł do CRU trafiłoby 200 umów (100%).
  • Przy progu 10 tys. zł – już tylko 30 umów (15%).

  • Rocznie: ok. 1200 umów.
  • 900 z nich to umowy poniżej 10 tys. zł (np. usługi sprzątania w szkołach, zajęcia dodatkowe, konserwacja placów zabaw).
  • Przy progu 500 zł: 1200 umów (100%).
  • Przy progu 10 tys. zł: 300 umów (25%).

Powyższe dane są przykładowe, ale doskonale obrazują mechanizm. Krótko mówiąc – większość zawieranych umów znajdzie się poza rejestrem i kontrolą społeczną. Ale może o to właśnie chodzi, żeby mieszkaniec za dużo nie wiedział.

Ale to nie jedyne konsekwencje. Obniżenie progu daje możliwość samorządom do obchodzenia obowiązku publikacji w CRU poprzez:

  • Dzielenie umów
    • Zamiast jednej umowy za 12 tys. zł – dwie po 6 tys. zł każda. Obie poniżej progu, więc niewidoczne w CRU.
  • „Zlecenia dodatkowe”
    • Najpierw kontrakt podstawowy na kwotę powyżej progu, publikowany.
    • Potem liczne aneksy lub dodatkowe zlecenia na mniejsze kwoty, już poza obowiązkiem publikacji.
  • Umowy „na usługi ciągłe”
    • Zamiast długiego kontraktu (np. sprzątanie przez cały rok), zawierane są krótkie, miesięczne lub kwartalne umowy poniżej 10 tys. zł.

Ministerstwo Finansów podniesienie progu argumentuje także „problemami organizacyjnymi”. Ciekawe, że takie problemy nie są brane pod uwagę, gdy transparentność ma zadziałać w stosunku do „Kowalskiego”. Ten sam resort (Ministerstwo Finansów), wdrażając Krajowy System e-Faktur, chce widzieć wszystkie faktury przedsiębiorców, niezależnie od ich wartości i raczej nikogo nie interesuje czy Kowalskiemu przysporzy to dodatkowej pracy, problemów czy kosztów.

Teraz już widzicie o co toczy się gra. W debacie publicznej wciąż powraca wątek zaufania: Polacy deklarują niską wiarę w uczciwe wydatkowanie publicznych pieniędzy – tym bardziej potrzebny jest pełny rejestr, a nie wersja „lite”.

Jeśli Centralny Rejestr Umów ma być narzędziem antykorupcyjnym i wzmacniającym jawność wydatkowania środków publicznych musi obejmować także drobne wydatki – bo to w nich najłatwiej „zgubić” pieniądze. Podniesienie progu do 10 tys. zł i kolejne obsuwy terminu startu CRU to nie „usprawnienie”, tylko rozbrojenie mechanizmu kontroli społecznej. Utrzymanie progu 500 zł i szybkie uruchomienie to dziś minimalny test powagi rządu w sprawie jawności. Inaczej zostaniemy z atrapą rejestru i maksymą: im mniejsza kwota, tym większa dziura.

Organizacje społeczne – w tym Sieć Obywatelska Watchdog Polska – apelują o utrzymanie progu 500 zł. Zbierają podpisy pod petycją, którą można podpisać do 28 września, potem trafi ona na ręce Premiera.

Jeśli i Ty chcesz wiedzieć na co wydaje się Twoje pieniądze – poprzyj petycję swoim podpisem (pamiętaj, że zostaniesz poproszony o potwierdzenie podpisu – link do potwierdzenia otrzymasz w mailu).  

Link do petycji znajdziesz TUTAJ